Przed rokiem w liście otwartym zaapelowałam do związkowców, aby zaniechali ataków na mnie i nie szukali wrogów wśród przyjaciół. Sprawa dotyczyła zamieszania wokół nowego Zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Teraz sytuacja się powtarza, ale w kontekście Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Wraca też pytanie: czego się boją i jakich interesów bronią związkowcy, że za wszelką cenę chcą podporządkować sobie Zarząd SRK?
Przed rokiem związkowcy uruchomili medialną kampanią oszczerstw przeciwko mnie i kilku innym politykom pod pretekstem rzekomego „ustawiania” przez nas Zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ich nerwowa i agresywna postawa zrodziła jednocześnie pytanie, kto tak naprawdę chciał sobie podporządkować JSW?
– Czego się boicie i jakich interesów bronicie? – pytałam w liście otwartym. W odpowiedzi rozsypano pod moim biurem tonę węgla.
Dziś sytuacja się powtarza choć inny jest jej kontekst. W Spółce Restrukturyzacji Kopalń trwa konkurs na wiceprezesów. Kilka central związkowych już zapowiedziało, że nie będzie ich zgody na jednego z kandydatów. Powód jest taki sam jak przed rokiem. Związkowcy napisali do wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina , iż nie chcą aby spółkami kierowali „pupilki” polityków, a konkretnie posła Adama Gawędy i mnie. Pytanie sprzed roku znów robi się aktualne. Czego się boją i jakich interesów bronią związkowcy, że za wszelką cenę chcą podporządkować sobie Zarząd SRK? Za powoływanie prezesa i jego zastępców w spółkach Skarbu Państwa odpowiadają organy nadzoru właścicielskiego. Takie jest ich prawo, kompetencje i za to ponoszą odpowiedzialność. Związkowcy próbując torpedować te procedury sami narażają się na podejrzenia, że chodzi im o promowanie swoich „pupilków”. Taka gra może prowadzić tylko do dalszej destabilizacji spółki, której rola jest kluczowa w sprawiedliwej transformacji energetyczno-gospodarczej Śląska i całej Polski. To nie jest dobra chwila na budowanie nerwowej atmosfery wokół SRK. Przedstawiciele rządu prowadzą z Komisją Europejską trudne negocjacje dotyczące polskiego programu dla górnictwa opartego na umowie społecznej, zaakceptowanej przez związki zawodowe. Nie wolno dawać Brukseli pretekstów do torpedowania planów, od których zależy los całego regionu i setek tysięcy rodzin związanych z górnictwem.
Powtarzam swój apel do Związkowców: nie szukajcie wrogów wśród przyjaciół!
Nie zamierzam podkreślać swoich zasług, ale wraz z europosłami Europejskich Konserwatystów i Reformatorów należę do nielicznego grona polityków, którzy na unijnym forum walczą o przetrwanie polskiego górnictwa. W komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii jestem sprawozdawcą opinii w sprawie CBAM (tzw. „cło od śladu węglowego”). Proszę mi wierzyć, że nie ma posiedzenia, gdzie nie musiałabym odpierać ataków przedstawicieli innych grup politycznych, domagających się przyspieszenia procesu dekarbonizacji.
Jako polityk jestem w stanie zrozumieć, że część związkowych liderów nie darzy mnie sympatią. Nie potrafię jednak zaakceptować sytuacji, że na szali osobistych animozji i niechęci położono przyszłość i reputację spółki, której znaczenie jest wręcz strategiczne dla zachowania stabilności gospodarczej naszego regionu.
Żyjemy w trudnych, kryzysowych i niebezpiecznych czasach. Nie dokładajmy sobie dodatkowych problemów na naszym, śląskim podwórku.
Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego