– Kilka dni temu w wyborach parlamentarnych Hiszpanie zagłosowali na centroprawicę. Wygrała centrowa Partia Ludowa, a trzecie miejsce zajął konserwatywny VOX. Co to oznacza dla samej Hiszpanii?
– Partia Ludowa, będąca w Unii Europejskiej sojusznikiem Platformy Obywatelskiej, choć zajęła pierwsze miejsce poniosła klęskę, gdyż nawet wspólnie z VOX nie będzie w stanie zebrać głosów koniecznych do utworzenia rządu. Ludowcy, przez swoją niechęć do konserwatywnych wartości reprezentowanych przez VOX oraz kardynalne błędy w kampanii zaprzepaściła szanse na powrót Hiszpanii do normalności. Lewicowy rząd wprowadził przepisy umożliwiające przejmowanie prywatnych mieszkań przez dzikich lokatorów. Pobłażliwość wobec nieletnich przestępców spowodowała, że większe miasta terroryzowane są przez gangi zdeprawowanych nastolatków. Swoiście pojęta polityka integracji oznacza, że imigranci z Afryki mogą robić prawie wszystko i czują się bezkarni. Czarę goryczy dopełniła bezradność, a raczej obojętność lewicy wobec problemów gospodarczych. Hiszpania dopiero niedawno „wyzerowała” swoje PKB do poziomu sprzed pandemii. W tym czasie Polska osiągnęła ponad 11 proc. wzrostu. U nas bezrobocie jest minimalne, a w Hiszpanii przekroczyło 13 proc. Jest to zaskakujące, bo oznacza, że współczesna lewica odeszła od swoich ideowych korzeni. Ta formacja wyrosła na walce o więcej pracy i wyższe płace dla robotników. Teraz już ich to nie obchodzi, bo zajęli się bardziej nośnymi medialnie tematami, jak klimat, mniejszości seksualne i imigracja. Właściwie nie ma dziedziny, w której rząd Pedro Sancheza nie zostawił swojego niszczycielskiego piętna. Mimo to, centrowa Partia Ludowa przez cały okres kampanii walczyła głównie ze swoim jedynym potencjalnym koalicjantem, wpisując się w ten sposób w narrację lewicy. Hiszpanie dostrzegli hipokryzję i programową pustkę po stronie ludowców. Demonstracyjne obrzydzenie okazywane konserwatywnej partii VOX przy jednoczesnym pobłażliwym i wyrozumiałym traktowaniu skrajnie lewicowego rządu przyniosło fatalne skutki. Jedynym pozytywnym rezultatem tych wyborów jest demaskacja i kompromitacja Partii Ludowej jako alternatywy dla rządów lewicy. W trakcie kampanii lider Partii Ludowej otwarcie deklarował, że bliżej mu do socjalistów niż do konserwatywnej prawicy.
– Jakie są konsekwencje tych wyborów dla Europy?
– Z jednej strony można powiedzieć, że Hiszpania jest potwierdzeniem politycznego trendu, jaki obserwujemy ostatnio w Europie. Można powiedzieć, że Europa jest zmęczona lewicowym chaosem. Centroprawica rządzi już między innymi we Włoszech, Finlandii, Grecji. To nie są regionalne wyjątki, ale tendencja, która – mam nadzieję – zawróci Europę z drogi lewicowych eksperymentów społecznych. Z drugiej strony w przypadku Hiszpanii może okazać się, że pomimo zajęcia przez Partię Ludową pierwszego miejsca, nadal rządzić będą socjaliści w koalicji z komunistami i separatystami. To fatalny scenariusz dla Hiszpanii i dla Europy. Ludzie, którzy głosowali na prawicę, mają dość polityki powodującej wzrost przestępczości, wzrost kosztów życia, chaos i problemy gospodarcze. W mediach niedawno zaczęło funkcjonować pojęcie: „demokracji totalitarnej”. To jest dobre określenie na system, do jakiego zmierza Unia Europejska, pod wodzą lewicowo-zielono-liberalnej większości.
– Podczas niedawnej konferencji Śląski Ład powiedziała pani, że Europę ogarnął wielowymiarowy kryzys wartości. Co miała Pani na myśli?
– Dominacja lewicy w polityce, mediach i kulturze masowej, spowodowała że wielu Europejczyków zaczęło kwestionować kod kulturowy, który przez tysiąclecia był podstawą naszej cywilizacji. Takie nihilistyczno-anarchistyczne nastroje nie wzięły się z niczego, ale są efektem realizowanego na kilku poziomach ataku na wolność. W wymiarze narodowym, Unia Europejska pod naciskiem Niemiec chce nam odebrać suwerenne, niezależne ojczyzny, na gruzie których ma powstać jedno, sfederalizowane superpaństwo, z dwiema stolicami – w Brukseli i Berlinie. Państwa w obecnej formule przestaną istnieć, a wraz z nimi do lamusa odejdą takie wartości jak patriotyzm, narodowa solidarność i przywiązanie do tradycji. Jak bezcenne są to wartości widzimy na Ukrainie. Gdyby Ukraińcy kierowali się systemem wartości, jaki wyznają lewicowo-liberalni demagodzy z Brukseli, poddaliby się Rosjanom bez jednego wystrzału. Wolność w Europie została zaatakowana także na poziomie jednostkowym. Tradycyjne normy społeczne, wzory zachowania i zwyczajne zasady przyzwoitości są zastępowane przez fałszywie pojętą poprawność polityczność i dyktat mniejszości.
– Lewica nazywa to polityką antydyskryminacyjną.
– Nawet polityka antydyskryminacyjna nie może być na bakier ze zdrowym rozsądkiem. Podam przykład, który oby się nie stał znakiem nadchodzących czasów. Jakiś czas temu odbyła się w Warszawie parada równości. Towarzyszyły jej kontrmanifestacje. Jedną z nich opisał ogólnopolski, wysokonakładowy dziennik. Autor oburzył się na transparenty, jakie dzierżyli przeciwnicy parady. Za kontrowersyjne i prowokujące uznał hasło, że… są dwie płcie. Lewica funduje nam rzeczywistość, przy której wysiadają ponure wizje Orwella czy Huxleya. Odbierana jest nam także wolność w wymiarze gospodarczym. Pod lewicową agendą Unia Europejska porzuciła kapitalizm i wolny rynek na rzecz gospodarki planowej i reglamentowanej, której sztandarowym projektem stał się Zielony Ład. System nakazów, zakazów, norm, ograniczeń, limitów powoduje, że jedne branże są skazane na sukces, a inne na upadek. Na Śląsku możemy coś powiedzieć na ten temat.
– Wspomniała pani wcześniej, że prawica dominuje w kilku krajach, m.in we Włoszech. To mogą być ważne kraje, ale nie najważniejsze. Europejskim dominatorem i „game changerem” są wciąż Niemcy. Jak pani ocenia stan polityki w tym kraju?
– Niemcy od wieków robią to samo, czyli konsekwentnie i planowo realizują swój narodowy interes, bardziej lub mniej pokojowymi metodami. Warto słuchać, co mówią tamtejsi liderzy polityczni. Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej, do której należy niemiecka CDU, mówi wprost, że tylko jego formacja może odsunąć od władzy rządy Prawa i Sprawiedliwości w Polsce. Z kolei socjalistyczny kanclerz Olaf Scholz przy każdej okazji powtarza, że jego kraj jest gotów wziąć odpowiedzialność za pogłębienie i przyspieszenie procesu integracji Unii Europejskiej. Zaś liderzy rosnącej w siłę, narodowo-populistycznej Alternatywy Dla Niemiec, nazywają tereny dawnej NRD „Niemcami środkowymi”, sugerując w domyśle, że są też wschodnie, chwilowo znajdujące się pod polską „okupacją”. Weber, Scholz i liderzy AFD mówią różnymi politycznymi dialektami, ale wciąż jest to ten sam język germańskiej buty i pogardy dla innych narodów. Niemcy przeżywają ogromne problemy wewnętrzne. Powinniśmy być bardzo czujni, bo kiedy źle się dzieje w Niemczech, boleśnie odczuwa to Europa i cały świat.
– W jakich barwach – pani zdaniem – rysuje się przyszłość Europy?
– Rysują się dwa scenariusze, a między czernią i bielą nie będzie wiele miejsca na barwy pośrednie. Jeśli przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego zdecydowanie wygra frakcja lewicowo-liberalno-zielona, pogłębi się i przyspieszy proces degeneracji Unii Europejskiej. Obawiam się, że te zmiany zajdą tak daleko, że kiedy do władzy dojdą partie rozumu i rozsądku, ich głównym zadaniem będzie sprzątanie po społeczno-gospodarczej katastrofie. Nie jest jeszcze za późno, aby uniknąć tego scenariusza. Wystarczy wybierać mądrze i iść drogą, którą wcześniej wybrała Polska.
Rozmawiał Jędrzej Lipski