W piątkowym wydaniu „Dziennika Zachodniego” ukazał się wywiad ze mną. Z redaktorem naczelnym Jędrzejem Lipskim rozmawialiśmy o globalnych skutkach polityki migracyjnej Unii Europejskiej. Zapraszam do lektury.
– Imigracja znów wybija się na czołówki europejskich gazet, ale prawie nikt nie próbuje spojrzeć na ten problem z perspektywy państw afrykańskich, które są chyba największym poszkodowanym tej współczesnej wędrówki ludów. Jest pani delegatem na zgromadzenie parlamentarne Unia Europejska – Afryka. Jak z tamtej perspektywy wygląda kwestia imigracji?
– W czasie obecnej kadencji odbyło się kilka wspólnych posiedzeń, ale mnie najbardziej utkwił w pamięci szczyt w Rwandzie. W oficjalnej agendzie zgromadzenia nie było polityki imigracyjnej Unii Europejskiej, ale temat ten zdominował kuluarowe, nieoficjalnie spotkania. – Czego oczekujecie od Europy? – zapytałam polityka z afrykańskiego państwa. – Afryka nie potrzebuje litości z waszej strony, ale partnerstwa – odparł.
– Co traci Afryka na europejskiej polityce imigracyjnej?
– Traci to co jest najcenniejsze dla każdego państwa – młodych, odważnych i przedsiębiorczych obywateli. Przecież na niebezpieczną, kosztowną i męczącą wyprawę do Europy nie decydują się najsłabsi i bezbronni. Ci ludzie mogliby w swoich krajach budować klasę średnią i stać się motorem pozytywnych zmian społecznych oraz gospodarczych. Zamiast tego pukają do europejskich drzwi, które stoją dla nich otworem, ale za progiem nie ma raju.
– Jak pogodzić to co pani mówi z dominującą w Unii Europejską narracją, że rzesze przybyszów stukających do bram Europy są uchodźcami wojennymi?
– Jeśli chcemy poważnie rozmawiać o zjawisku imigracji to musimy najpierw wyjść z ideologicznej bańki, w której została zamknięta opinia publiczna w Unii Europejskiej. Lewicowi politycy i media wmawiają nam, że rzesze przybyszów stukających do bram Europy są uchodźcami wojennymi. Oni są ofiarami, ale iluzji Angeli Merkel, byłej kanclerz Niemiec, która rozbudziła w milionach mieszkańców Afryki i Azji fałszywe nadzieje, że znajdą na naszym kontynencie lżejsze i bardziej dostanie życie. Większość imigrantów nie potrafi albo nie chce się zasymilować. Nie mając innych perspektyw zajmują się nielegalną działalnością lub żyją z zasiłków. Brak skutecznej polityki integracyjnej powoduje, że imigranci czują się obywatelami drugiej kategorii, a jak wiadomo frustracja rodzi agresję. To z kolei powoduje, że rdzenni mieszkańcy europejskich państw czują się zagrożeni we własnych ojczyznach.
– Proponowany przez Komisję Europejską pakt migracyjny nie pomoże rozwiązać tego problemu?
– Pakt migracyjny uczyni ten problem jeszcze bardziej nierozwiązywalnym. W świat poszła informacja, że Unia Europejska dalej chce przyjmować ludzi, ale tym razem zamierza ich dzielić na krajowe kontyngenty. Oznacza to, że zwiększy się napór na unijne granice zewnętrzne i wzrośnie niekontrolowany, wewnętrzny ruch migracyjny, bo przesiedlani ludzie i tak będą wracać do Niemiec. Po raz kolejny cała Unia Europejska będzie musiała płacić za nieodpowiedzialną politykę Berlina.
– Pojawiają się też takie informacje, że Unia Europejska zamiast zrobić krok w tył w sprawie imigracji, planuje skok do przodu i zamierza wprowadzić dodatkową kategorię „uchodźcy klimatycznego”.
– Jest to kolejna aberracja środowisk liberalno-lewicowych. W efekcie już nie tylko bieda, wojna, przekonania, ale także pogoda stałaby się pretekstem do uzyskania prawa pobytu w Unii Europejskiej. Do tak rozszerzonej kategorii imigracyjnej kwalifikowaliby się praktycznie wszyscy mieszkańcy Afryki, która boryka się z coraz większym problemem braku wody i pustynnienia żyznych obszarów.
– Wszyscy tracą na unijnej polityce imigracyjnej, czy ktoś na tym zyskuje?
– Zyskają na pewno mafie zajmujące się handlem ludźmi. Niedawno w niemieckiej telewizji oglądałam wstrząsający reportaż o kulisach działania jednego z takich gangów. Oni są perfekcyjnie zorganizowani. Są na bieżąco ze zmianami legislacyjnymi w Unii Europejskiej. Mają bazę kontaktów w europejskich organizacjach humanitarnych. Działają jak dobrze zorganizowane biuro turystyczne, które werbuje klientów poprzez zachwalanie wśród mieszkańców Afryki beztroskiego życia w Europie, gdzie pieniądze dostaje się za darmo. Kilka tygodni temu u wybrzeży Grecji zatonął statek z 750 imigrantami na pokładzie. Kto jest winien tej tragedii? Na pewno w dużym stopniu przemytnicy, ale kto im dał sposobność do działania? Zresztą nie tylko mafie handlujące ludźmi „kibicują” unijnej polityce imigracyjnej.
– Kogo ma pani na myśli?
– Geopolityka nie znosi próżni. Ostatnie lata znaczone pandemią, kryzysem energetycznym i wojną, zmieniły wektory światowej polityki i gospodarki. Znaczenie Afryki wzrosło ze względu na bogactwo tego kontynentu i stosunkowo słabo rozwinięte państwa. Światowe potęgi doskonale wiedzą, że na budzeniu afrykańskiego lwa można zarobić krocie i zapewnić sobie strategicznego partnera na całe dekady. Stany Zjednoczone tradycyjnie są bardziej zainteresowane Azją i Ameryką Południową, ale inne mocarstwa nie śpią. Chiny dostarczają pieniądze i przejmują na własność całe regiony Czarnego Lądu. Rosja oferuje bandytów specjalizujących się w obalaniu rządów i wzmacnianiu „swoich” dyktatorów. Europa mogłaby wykorzystać ten dziejowy moment i zaproponować Afryce inny model rozwoju. Tym bardziej, że spada globalne znaczenie Unii Europejskiej. Aby wzmocnić naszą pozycję musimy znaleźć nowych, polityczno-gospodarczych sojuszników. Może nim się stać Afryka, ale pod warunkiem, że zaczniemy ten kontynent traktować jak równorzędnego partnera, a nie ubogiego sąsiada. Pakt imigracyjny proponujący system kwot, przydziałów i przesiedleń ludzi, jest nie tylko niehumanitarny, ale niweczący perspektywy dobrej współpracy między Europą i Afryką.
Rozmawiał: Jędrzej Lipski