Sojusz lewicy z lewizną

Lewica skutecznie wylansowała swój wizerunek, jako arbitra moralności i rzecznika światowego postępu. Teraz się okazało, że taka marka ma również handlową, czarnorynkową wartość. Afera korupcyjna z udziałem socjalistycznych polityków powinna dać początek szerszej dyskusji o negatywnej roli lewicy w światowym, a zwłaszcza europejskim porządku.

 

Na jednym z kanałów streamingowych można obejrzeć serial „Mandalorian” z tak zwanego uniwersum Gwiezdnych Wojen. Nie jest to arcydzieło filmowe, ale obejrzeć można. Moim ulubionym bohaterem jest waleczna Cara Dune, w której rolę wcieliła się Gina Carano. Niestety sympatyczna aktorka musiała pożegnać się z produkcją. Twórcy serialu wyrzucili ją z powodu niepoprawnych politycznie poglądów. Carano miała czelność w mediach społecznościowych napisać ciepłe słowa o Donaldzie Trumpie i skrytykowała ruch Black Lives Matter, który sieje postrach i zniszczenie na ulicach amerykańskich miast. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ jest to element nowego, postępowego porządku, jaki światu szykuje lewica.

Na innym poziomie tej układanki jest afera łapówkowa w Unii Europejskiej z udziałem socjalistycznych polityków, ale do tej sprawy jeszcze wrócimy.

Dla mojego pokolenia zakaz występu dla nieprawomyślnych artystów nie jest nowością. Pamiętamy sceniczne i ekranowe embargo dla polskich aktorów, którzy protestowali przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Ofiarą tej nagonki padł, m.in. nieodżałowanej pamięci Emilian Kamiński. Ktoś powie, że tamte zakazy wprowadziło totalitarne państwo, a wilczy bilet dla Carano jest efektem niepisanych zasad poprawności politycznej, którymi rządzi się lewicowo-liberalny świat. Co z tego, skoro mechanizm jest ten sam – kara za głoszenie poglądów. Tak niszczy się wolność słowa, a stąd o krok jest do ograniczenia wolności osobistej.

Od lat lewica zawłaszcza sferę zasad, idei, mody, kodów kulturowych.

Ostatnio proces ten nabrał karkołomnego tempa dotykając zwłaszcza Stany Zjednoczone i Europę. Akcja okazała się niebywale skuteczna. Nawet uznane (kiedyś) prawicowe marki, jak niemiecka CDU, zaczęły przyjmować czerwono-zielono-tęczowe poglądy skazując się na polityczną porażkę, bo zamiast zyskać nowych wyborców straciły dotychczasowych, rozczarowanych sympatyków.

Co światu proponuje lewica?

Skrajny indywidualizm i kosmopolityzm w kontrze do rodziny, narodu i patriotyzmu. Hedonizm i wolność rozumianą jako spełnianie tylko własnych zachcianek i odrzucającą solidarność oraz odpowiedzialność za innych członów wspólnoty. Wojujący klimatyzm zamiast racjonalnej, odpowiedzialnej ochrony środowiska. Niebezpieczny technologizm przenoszący ludzkie życie do cyberprzestrzeni, która jest nie tylko światem wirtualnym, ale także niebywale infantylnym i ogłupiającym. Największym polem lewicowych eksperymentów stała się sfera obyczajowa. Jest rzeczą oczywistą, że osobom o odmiennych preferencjach seksualnych należy się – jak nam wszystkim – szacunek i akceptacja osoby. Lewicowe elity uznały jednak, że jest to zbyt mało progresywny postulat. Tej presji ulega coraz więcej krajów wprowadzając przepisy regulujące tzw. płynność płciową. Kilkadziesiąt lat temu w literaturze bardzo popularny był nurt dystopijny, w czarnych barwach pokazujący przyszłość. W żadnej z książek nie opisano jednak sytuacji, że płeć będzie można „zmieniać” raz na rok, tylko na podstawie deklaracji. Pomysły współczesnych lewicowych polityków przerosły nawet wyobraźnię pisarzy science-fiction.

Można zapytać, dlaczego świat się na to wszystko godzi, skoro widać jak na dłoni, że rozpadają się więzi i relacje społeczne, które ukształtowały ludzkość?

Jest to pytanie na kilkudniową konferencję, ale można też się pokusić o krótką odpowiedź. Dzięki rewolucyjnemu przekazowi, umiejętności poruszania się w świecie cyfrowym i wsparciu ze strony międzynarodowego kapitału, lewica przejęła mentalną kontrolę nad częścią opiniotwórczych elit i przede wszystkim nad młodszymi pokoleniami. Politycy w wielu krajach bojąc się porażki nie chce zadzierać z takim elektoratem. Lewicy udało się stworzyć markę międzynarodowego arbitra moralności i strażnika postępu. Jeśli socjaliści albo sprzymierzeni z nimi liberałowie czy zieloni mówią, że coś jest dobre, to nie wolno tego kwestionować, a każdy kto sądzi inaczej dostaje łatkę faszystowskiego populisty i wylatuje z pracy, jak Gina Carano.

Nie zapominajmy przy tym, że każda międzynarodowa marka ma swoją wartość rynkową.

I tu wracamy do afery katarskiej. Co by się stało gdyby łapówkowy proceder nie wyszedł na jaw? Zapewne wielu polityków, dziennikarzy, a w ślad za nimi opinia publiczna uwierzyłaby Evie Kaili, że Katar jest arabską ojczyzną praw człowieka, a informacje o nieludzkim traktowaniu cudzoziemskich robotników są mocno przesadzone. Na szczęście belgijska policja działa skutecznie i mit szlachetnej lewicy runął jak domek z kart. W dodatku afera zatacza coraz szersze kręgi. Mówi się o co najmniej kilkudziesięciu podejrzanych i to nie tylko z Parlamentu Europejskiego. Pojawiają się też nowe wątki. Nie tylko katarski, ale także marokański i rosyjski.

Każe nam to rewidować słowa i czyny dziejące się w światowej polityce.

Minister spraw zagranicznych Austrii skrytykował niedawno Polskę za to, że na łódzkie obrady Rady Ministerialnej OBWE nie zaprosiła Siergieja Ławrowa. Jak powinna to odczytać międzynarodowa opinia publiczna? Kto ma rację: wzorcowo poprawna politycznie Austria czy Polska oskarżana o łamanie praworządności? W lewicowym świecie odpowiedź może być tylko jedna, ale casus Evy Kaili zasiał ziarno wątpliwości. Cofnijmy się też w przeszłość, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy do czego są zdolni politycy lewicy. Gdy komunista Juan Fernando López Aguilar, szef Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego, a przy tym zaciekły wróg rządu PiS, zadał słynne pytanie polskim politykom opozycji: „Co możemy jeszcze dla was zrobić”, co miał na myśli? Ideową solidarność czy propozycję handlową?

Polacy z pokoleń „50+” pamiętają takie sytuacje.

Kto wiedział jak przekupić wpływowego działacza partii ten mógł załatwić dobrą pracę, miejsce dla dziecka na studiach albo talon na samochód. Właśnie dlatego, że mamy historyczne doświadczenia, powinniśmy wysłać do Unii Europejskiej sygnał. Niech afery, katarska, marokańska, rosyjska i być może inne, staną się dla unijnej wspólnoty początkiem oczyszczającej dyskusji na temat roli lewicy we współczesnym świecie i co zrobić, aby ograniczyć jej wpływy.

Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego