Parlament Europejski szykuje się do bitwy o CBAM

Podczas najbliższej sesji Parlamentu Europejskiego odbędzie się jedno z najważniejszych w ostatnim czasie głosowań. Stawką jest konkurencyjność unijnego, w tym także polskiego przemysłu. Liczyć się będzie każdy głos. Część europosłów z Polski stanie przed wyborem: głosować  zgodnie z narodowym interesem albo dalej brnąć w ideologiczną fiksacją na punkcie klimatu.

 

Mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji dwutlenku węgla (CBAM), prościej nazywany przez media cłem od śladu węglowego, może stać się jednym z ważniejszych narzędzi do wzmocnienia konkurencyjności i niezależności unijnej gospodarki. Obszar naszej wspólnoty zalewa import z krajów, gdzie nie obowiązują – tak jak w Unii Europejskiej – restrykcje środowiskowe. Produkcja bez klimatycznych danin jest tańsza i wypiera z rynku europejskie towary. Jeśli ten proceder nie zostanie ukrócony albo uporządkowany, czeka nas exodus firm, zwłaszcza z branż energochłonnych. To zjawisko, znane jako „ucieczka emisji” już występuje i dodatkowo pogłębia kryzys unijnej gospodarki. CBAM, jako forma podatku od importu, zadziała skutecznie tylko wtedy, kiedy pójdzie w parze z  mechanizmami stymulującymi rozwój rynku wewnętrznego. Takim kołem ratunkowym dla unijnego, energochłonnego przemysłu są bezpłatne uprawnienia do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS.

Jeśli oba te mechanizmy przynajmniej przez najbliższe lata będą działać kompatybilnie to jest szansa, że europejska gospodarka przetrwa obecną kumulację kryzysów.

Natomiast szybka rezygnacja z  bezpłatnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS  destrukcyjnie wpłynie na konkurencyjność unijnej gospodarki, ale to nie będzie jedyna dolegliwość. Ich brak  jeszcze bardziej zdestabilizuje rynek energetyczny.  Biorąc pod uwagę drożejący gaz i węgiel, zawodność energetyki odnawialnej i przede wszystkim dewastujące skutki wojny, słowo katastrofa jest najłagodniejszym określeniem tego, co może nadejść jeśli zlikwidujemy bezpłatne uprawnienia do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS. Mimo tych wszystkich zagrożeń Komisja Europejska ma taki plan. Chce rozpocząć ten proces już w 2026 roku. Jest to zdecydowanie za szybko.

W Parlamencie Europejskim, w komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) byłam sprawozdawcą projektu opinii dotyczącej CBAM.

Udało mi się przekonać nie tylko moich kolegów z Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ale także europosłów z innych grup politycznych, aby stopniową rezygnację z bezpłatnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS rozpocząć dopiero w 2028 roku. Niestety, to nie jest jedynym punkt widzenia na temat CBAM.  Swój raport przygotowała także komisja Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI). Jest to gremium zdominowane przez ekologicznych radykałów. W sprawie CBAM idą nawet dalej niż Komisja Europejska i żądają jak najszybszej rezygnacji z systemu bezpłatnych uprawnień do emisji CO2.

Te dwa stanowiska zderzą się podczas najbliższego posiedzenia Parlamentu Europejskiego.

Oczywiście, różnic w podejściu do CBAM jest znacznie więcej, ale wątek  ETS należy do kluczowych, ponieważ mieści się w głównym nurcie unijnej polityki klimatycznej na czele z pakietem Fit for 55. Upraszczając sytuację, po jednej stronie barykady są europosłowie, którym nie zawsze jest razem po drodze, ale teraz wznieśli się ponad polityczne podziały. Chcą ratować  gospodarkę, a także boją się, że Zielony Ład zamiast scementować rozsadzi od środka unijną wspólnotę. Po drugiej stronie mamy radykalnych zwolenników polityki klimatycznej, którzy w imię ideologii są w stanie poświęcić wszystko, w tym cywilizacyjne standardy, jakie Unia Europejska ma obowiązek zapewnić swoim mieszkańcom.

To będzie ważne głosowanie zwłaszcza dla Polski.

Jesteśmy krajem najbardziej zależnym od energetyki węglowej i nic tego nie zmieni w najbliższych dziesięcioleciach. Jeśli za szybko zrezygnujemy z bezpłatnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS, może runąć nasz plan na zrównoważoną transformację energetyczną. Trudno obstawiać wynik głosowania. Komisja ENVI jest wpływowa, a jej sugestie są poważnie brane pod uwagę przez pozostałych europosłów. Dlatego liczyć się będzie każdy głos. Europosłowie z Polski staną przed niepowtarzalną okazją, aby zagłosować zgodnie z narodowym interesem, a nie ideologiczną fiksacją na punkcie klimatu.

Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego,
sprawozdawca projektu opinii
w sprawie CBAM
w komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii.