Bruksela traktuje Ukrainki gorzej od Syryjek, a Polskę gorzej od Turcji.

Część unijnych polityków chce wciągnąć Ukrainki do swojego ideologicznego magla i ich kosztem nasilić kampanię propagującą aborcję. Zabrałam głos w ważnej debacie w Parlamencie Europejskim. 

 

Szanowni Państwo!

Od początku wojny na Ukrainie do Polski przybyło ponad  3 miliony uchodźców. Ponad 90 procent z nich to kobiety z dziećmi.  Przewodnicząca Von der Leyen lubi mówić o wspieraniu kobiet.  Ale co konkretnie zrobiła Komisja Europejska dla kobiet z Ukrainy?  Nie zrobiła praktycznie nic!

W środku Europy kilka milionów uciekających przed wojną kobiet nie otrzymało żadnej realnej pomocy ze strony Komisji Europejskiej. Komisja oferuje tylko relokacje istniejących funduszy. Co więcej, niektórym bardzo zależy by Ukrainki, które przeżyły traumę bombardowań i rozstania ze swoimi mężami, przeżyły jeszcze traumę aborcji. One potrzebują odzieży, żywności i leków a Pan Biedroń koniecznie chciałby im dać pigułki aborcyjne. Tymczasem matki, które uciekły przed wojną urodziły w Polsce tysiąc dzieci. Każde z tych dzieci to dla ich matek źródło radości i nadziei.

Te matki mieszkają w naszych domach, dzieci uczą się w naszych szkołach, korzystają z bezpłatnej opieki zdrowotnej. To koszt szacowany na 13 mld euro rocznie.

Niestety Komisja Europejska nie planuje żadnej nadzwyczajnej pomocy – ani dla polskiego rządu, ani dla samorządów, ani dla organizacji pozarządowych.

Dla porównania Komisja przekazała ponad 3 miliardy euro Turcji, dla uchodźców z Syrii. Dlaczego więc Ukrainki w Polsce są dla Komisji mniej ważne? Dlaczego Erdogan nie musiał czekać na europejską pomoc a my wciąż czekamy i pytamy: Co jeszcze musi zrobić Polska aby być potraktowana przynajmniej tak jak Turcja?