Walczą nie tylko o Turów, ale także o suwerenność Polski

Stawka protestu górników w Luksemburgu jest  wyższa, niż tylko obrona kopalni Turów. Po ostatnim posiedzeniu Parlamentu Europejskiego z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego chyba nikt już nie ma złudzeń, że jesteśmy na ideologicznej wojnie.

 

Od dawna nie widziałam takiego festiwalu niechęci, a czasami wręcz nienawiści do szefa demokratycznie wybranego rządu. Maski opadły. Lewicowo-liberalne elity, które mają większość w unijnych instytucjach, już się z tym nie kryją, że chcą na gruzach narodowych państw członkowskich zbudować superpaństwo ze stolicą w Brukseli. Nie ma na to zgody Polski, przynajmniej póki rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Stąd te wściekłe ataki na wielu frontach. Nakaz zamknięcia kopalni Turów i żądanie haraczu za niepodporządkowanie się tej decyzji to jeden z wielu dowodów na to, że Bruksela wybrała konfrontacyjny kurs wobec Polski. Szczytem hipokryzji jest wykorzystanie w tej walce Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Bruksela zarzuca Polsce upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości, a sama uczyniła z TSUE narzędzie do zginania niepokornym państwom karków.

Wiadomo, że w naszym interesie jest osiągnięcie kompromisu we wszystkich spornych sprawach z instytucjami unijnymi, ale są jakieś granice ustępstw. Bruksela musi sobie zdawać sprawę, że w tym pokerowym rozdaniu może nadejść moment, kiedy Polska powie „sprawdzam”. Pretekstem do tego może być unijna polityka klimatyczna, która coraz bardziej się radykalizuje aż sięgnęła granic niebezpiecznego absurdu, jakim są niektóre zapisy pakietu „Fit for 55”. To zapowiedź nieodwracalnych zmian w naszym stylu życia i przyzwyczajeniach konsumenckich. Część towarów i usług uznawanych przez Europejczyków za cywilizacyjne standardy, stanie się dobrami luksusowymi. Już mamy tego przedsmak. Unię Europejską dotknął kryzys energetyczny. Ceny energii szaleją. Po raz pierwszy od wielu dekad, bogate społeczeństwa Europy zachodniej zaczęły się bać biedy i mrozu. Już słychać pomruki obywatelskiego niezadowolenia. We wrześniu, w proteście przeciwko drożejącej energii na hiszpańskie ulice wyszli związkowcy. We Francji znów skrzykują się „żółte kamizelki”. Nasi górnicy są w Luksemburgu z innego powodu, ale ich protest można wpisać w szerszy kontekst społecznego, europejskiego buntu przeciwko polityce klimatycznej, która zamiast zapowiadanego szczęścia ściąga na ludzi same problemy.

Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego