Unia Europejska  jest głucha na prześladowania chrześcijan

Zachęcam do lektury wywiadu ze mną, który ukazał się we wtorkowym „Naszym Dzienniku”. Z redaktorem Rafałem Stefaniukiem rozmawialiśmy o bardzo trudnej sytuacji chrześcijan w Afganistanie i na całym świecie.

 

 – Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów domaga się od organizacji międzynarodowych otoczenia ochroną chrześcijan w Afganistanie. Jak wygląda sytuacja wyznawców Chrystusa po przejęciu kraju przez talibów?

– Po przejęciu władzy przez talibów uwaga światowej opinii publicznej koncentruje się głównie na losie kobiet oraz współpracowników sił NATO i międzynarodowych organizacji. Tymczasem w równie złej, jeśli nie gorszej sytuacji znalazły się mniejszości religijne, a zwłaszcza chrześcijanie. Dla naszych braci w wierze Afganistan stał się jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów. Rządy talibów oznaczają dla nich emigrację lub życie w głębokiej konspiracji. Jeżeli zostaną zadenuncjowani grożą  im brutalne represje i śmierć, a w przypadku dziewcząt i kobiet także niewola seksualna.

 

– Nie wierzy Pani w zapewnienia składane przez talibów po przejęciu rządów w kraju, że nie będzie dochodziło do prześladowań mniejszości, a o karach będzie decydował jedynie sąd?

– Można przypuszczać, że te pojednawcze deklaracje zostały wmuszone przez Amerykanów, jako jeden z warunków wyjścia wojsk NATO.  Poza tym przywódcy talibów wiedzą, że bez zewnętrznych pieniędzy i inwestycji nie utrzymają kraju, który i tak znajduje się w katastrofalnej sytuacji gospodarczej.  Świat wciąż interesuje się Afganistanem i  talibowie nie chcą zrażać do siebie międzynarodowej opinii publicznej. Natomiast nie wierzę, aby ten pozorny spokój trwał wiecznie. Afganistan wcześniej czy później zniknie z pasków informacyjnych i pierwszych stron gazet, a wtedy talibowie wrócą do swoich praktyk. Nie zapominajmy, że mówimy o  dżihadystach, wprowadzających na podbitych terenach radykalną wersję szariatu, a chrześcijanie zawsze byli dla nich największym wrogiem. Trzeba też brać uwagę wewnętrzną strukturę talibów. O ile ich przywódcy mają jakiś polityczny plan i zapewne zdają sobie sprawę z własnych ograniczeń, tak dla szeregowych bojowników, których nieodłącznych atrybutem jest karabin maszynowy, wymiar sprawiedliwości jest pojęciem abstrakcyjnym. Trudno mi sobie wyobrazić funkcjonowanie sądu na afgańskiej prowincji, gdzie absolutna władzę  sprawuje lokalny, fanatyczny, talibski watażka.

 

– Jesteśmy w stanie stwierdzić jak duża jest wspólnota chrześcijańska w tym kraju? W czasach okupacji amerykańskiej cieszyli się spokojem?

– Jeszcze przed wycofaniem się Amerykanów mniejszości religijne funkcjonowały w Afganistanie we wrogim środowisku. Jeśli cieszyły się względnym spokojem, to był on wymuszony przez międzynarodowe wojska i współpracujący z nimi rząd w Kabulu. Mimo tego, korzystając z  dwóch dekad względnej wolności, pojawiły się zalążki  działalności charytatywnej Kościoła w Afganistanie. Prężnie działała, m.in. Jezuicka Służba Uchodźcom oraz Stowarzyszenie „Dla dzieci Kabulu”, które zostało  założone w 2004 roku w odpowiedzi na apel Jana Pawła II.  Organizacje humanitarne związane z Kościołem katolickim pomagały zwłaszcza ofiarom wojny, budowały szkoły i ośrodki dla dzieci  niepełnosprawnych. Po przejęciu władzy przez talibów,  chrześcijańska działalność misyjna i humanitarna została wstrzymana.  Bardzo trudno oszacować liczebność afgańskiej wspólnoty chrześcijańskiej. W odróżnieniu od Syrii i Iraku, gdzie funkcjonują zwarte i zorganizowane wspólnoty,  w Afganistanie, zwłaszcza na prowincji,  chrześcijanie żyją w rozproszeniu, czasami w głębokiej konspiracji, w domowych, kilkuosobowych kościołach. Trudno tu mówić o statystykach, a raczej o ostrożnych szacunkach.  Można przyjąć, że około  dziesięć tysięcy osób przeszło  z islamu na chrześcijaństwo, co jest – zgodnie z prawem szariatu – przestępstwem karanym śmiercią.

 

– Faktem jest, że migracje z Afganistanu wkrótce przybiorą na sile. Istnieje prawdopodobieństwo, że Afganistan stanie się kolejnym krajem bez chrześcijan?

– Jest to wielce prawdopodobne. Weźmy przykład Syrii. Jeszcze dziesięć lat temu  wspólnota chrześcijańska liczyła tam 1,2 mln osób.   Od tamtego czasu, na skutek wojny domowej, ich liczba zmniejszyła się o połowę. Chrześcijanie w Afganistanie znajdują się w  nieporównywalnie gorszej sytuacji. Jest ich o wiele mniej, są rozproszeni, a na skutek represji  nie mają żadnych możliwości organizacyjnych. Jeśli powtórzy się wariant syryjski jest wielce prawdopodobne, że chrześcijanie w Afganistanie – jeśli przeżyją – nie będą mieli innego wyjścia jak ucieczka z  własnej ojczyzny.

 

– Dlaczego społeczność międzynarodowa nie przykłada należytej uwagi sprawie męczeństwa chrześcijan w Afganistanie?

– Jest to dobre, choć dla wielu możnych tego świata zapewne niewygodne pytanie.  O męczeństwie chrześcijan w Afganistanie mówi się w kontekście obecnej dramatycznej sytuacji w tym kraju. Natomiast skrywanym albo celowo pomijanym tematem jest rosnąca fala przemocy i nietolerancji wobec osób wierzących na całym świecie. Raporty organizacji Open Doors donoszą o prześladowaniach chrześcijan, którzy z powodu swojej wiary są torturowani, zniewalani i mordowani.  Niestety, świat robi w tej sprawie o wiele za mało. Niechlubnym przykładem jest także Unia Europejska. Niemal dwa i pół roku trwał wakat na stanowisku unijnego pełnomocnika do spraw wolności religijnej. O jego powołania zabiegała , m.in. intergrupa wolności wyznania i tolerancji religijnej w Parlamencie Europejskim, której jestem członkiem.

 

– Czy świat Zachodu jest w stanie wymóc na Talibach poszanowanie praw chrześcijan?

– Myślę, że taka skuteczna presja jest możliwa. Jak już mówiłam, talibowie nie utrzymają władzy izolując gospodarczo Afganistan od świata. Będą potrzebowali pieniędzy, inwestycji, technologii, inżynierów, generalnie wszystkiego, ponieważ nie mają własnych kadr i zasobów, niezbędnych do zarządzania krajem. Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE przyjęła specjalną rezolucję, w której wzywamy do postawienia talibom surowych warunków, zanim społeczność międzynarodowa zasiądzie z nimi do rozmów na temat ewentualnej możliwości uznania ich rządu. Dopóki nie zagwarantują praw kobiet i mniejszości religijnych do pokojowego życia  w swojej ojczyźnie, bez konieczności emigracji, dopóty nikt z nimi nie powinien negocjować. Nie chodzi nam o puste, medialne  deklaracje ale twarde warunki, które przewidują poważne sankcje gospodarcze za łamanie przyjętych praw. Oczywiście, taki mechanizm mógłby zadziałać tylko pod warunkiem konsekwentnej solidarności całego świata Zachodu.

 

Sprawa ochrony chrześcijan nie wymaga kompleksowego rozwiązania dla całego regionu? W innych muzułmańskich krajach Azji również dochodzi do prześladowań wyznawców Chrystusa.

Oczywiście, że skuteczne mogą być rozwiązania tylko kompleksowe, ponieważ prześladowania dotykają chrześcijan nie tylko w Afganistanie ale w większości muzułmańskich, azjatyckich  krajów. Weźmy jako przykład Pakistan. Niedawno w PE wystąpiłam  z apelem o  obronę chrześcijan w tym państwie. W Pakistanie obowiązuje  tzw. ustawa o bluźnierstwie, przewidująca nawet karę śmierci za obrazę Mahometa. Szacuje się, że mogło w ten sposób zginąć nawet tysiąc pakistańskich chrześcijan. Mimo tego, najważniejszym partnerem handlowym dla tego kraju jest Unia Europejska.  Pakistan  korzysta z zerowej stawki celnej na dwie trzecie wszystkich produktów wprowadzanych na unijny rynek. W dodatku objęty jest też preferencjami handlowymi w ramach mechanizmu GSP+. Bruksela ma więc możliwość wywierania nacisku i powinna z tego korzystać.  Pakistanu nie stać na to, aby pójść na wojnę handlową ze swoim strategicznym partnerem gospodarczym. Unia woli jednak „dyplomatycznie” milczeć. Być może  powodem tej wstrzemięźliwości są nieformalne naciski europejskich  koncernów odzieżowych, które mają liczne fabryki w Pakistanie i nie chcą sobie psuć dostępu do taniej siły roboczej. Jak widać, największym problemem nie jest przyjęcie rozwiązań chroniących chrześcijan ale zapewnienie, aby taki system był skuteczny i przestrzegany.

 

– Dziękuję za rozmowę.

Rafał Stefaniuk