Hiszpańscy towarzysze nie lubią Polski

Tak się złożyło – przypadkowo bądź nie – że wśród unijnych polityków atakujących Polskę jest sporo Hiszpanów. Do tej kategorii trzeba też zaliczyć Rosario Silve de Lapuerte, wiceprezes Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Wyrok w sprawie kopalni Turów wygłosiła w sędziowskiej todze, ale nie powinno to nikogo zmylić. Sędziowie Trybunału stali się politycznymi graczami i jasno sygnalizują kogo lubią, a kto jest na ich czarnej liście.

 

Spór o kopalnię Turów można rozwiązać tylko na gruncie politycznym. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że zamknięcie zakładu nie wchodzi w grę, ale podjął rozmowy z Andrejem Babiszem, premierem Czech, aby w drodze dwustronnych negocjacji znaleźć wyjście z sytuacji. Wszystko wskazuje na to, że kompromis jest możliwy i nie ucierpią na tym polsko-czeskie relacje.

 

Odrębną sprawą jest natomiast postawa TSUE.

 

Niewykonanie wyroku w sprawie kopalni Turów nie stanie się historycznym precedensem. Nie jest tajemnicą, że unijne kraje, jeśli im nie pasuje orzeczenie TSUE, to je po prostu  ignorują. Takich przypadków zanotowano w ostatnich latach ponad 50. Rekordzistami w niewykonywaniu wyroków są Grecja, Włochy i Hiszpania. Ignorowanie decyzji Trybunału zdarzało się także Belgii czy Szwecji, czyli krajom uchodzącym za prawdziwą ostoję europejskiej praworządności. W ubiegłym roku głośno zrobiło się o postanowieniu niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który podważył wyrok TSUE. Szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, zapowiedziała nawet, że zastanawia się nad wszczęciem postępowania naruszeniowego wobec Berlina. Można cynicznie powiedzieć: co z tego, skoro Niemcom i tak nikt nie podskoczy. Nagminność niewykonywania wyroków TSUE sprawia, że maleje prestiż tej instytucji. Pojawia się za to coraz więcej wątpliwości dotyczących  aspiracji Trybunału do roli unijnego superrządu, który – jak w przypadku Turowa – usiłuje wpływać na gospodarkę i bezpieczeństwo energetyczne krajów członkowskich. Akurat ten wyrok wzbudził wiele emocji, ponieważ zapadł jednoosobowo.

 

Dlaczego sędzia Rosario Silva de Lapuerta z Hiszpanii, wiceprezes TSUE, wytoczyła tak ciężkie działa przeciwko Polsce?

 

W jej ojczyźnie rządzi radykalna lewica. Oznacza to taryfę ulgową w Unii Europejskiej i większości mediów. Cokolwiek złego albo głupiego zrobią hiszpańscy towarzysze, zostanie im to zapomniane i wybaczone. Tak jest, m.in.  z obecnym kryzysem uchodźczym.

Hiszpania jest zewnętrznym krajem Unii Europejskiej, położonym wzdłuż jednego z najpopularniejszych szlaków migracyjnych. Ale jej granice są dziurawe jak sito. Dzikie hordy zdobywają plaże, wdzierają się do miast niszcząc majątek i siejąc postrach. Oczywiście winą nie obarczono Hiszpanii, ale Maroko, które nie zatrzymuje po swojej stronie uchodźców.

 

Podobnie jest z oceną polityki wewnętrznej.

 

Kiedy polscy policjanci przenoszą z ulicy na chodnik agresywnych manifestantów, Unia Europejska widzi w tym łamanie demokracji i agresję służb porządkowych. Gdy ulice Katalonii spływały krwią, po brutalnej pacyfikacji zwolenników niepodległości tego regionu, Bruksela wydała komunikat, że jest to wewnętrzna sprawa Hiszpanii.

 

To poczucie bezkarności udziela się hiszpańskim politykom, działającym na forum międzynarodowym.

 

Juan Fernando López Aguilar, szef Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego nawet nie kryje niechęci do polskiego rządu. Jego pamiętne zdanie „Co możemy jeszcze dla was zrobić?” rzucone podczas spotkania z politykami opozycji, to już kanon unijnej hipokryzji i najlepszy dowód, że troska o praworządność jest zwyczajną grą politycznych interesów. W swojej ojczyźnie Aguilar nazywany jest człowiekiem, który popsuł Hiszpanię. Ten wierny członek Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej zasłynął, jako jeden z najgorszych ministrów sprawiedliwości. Zdewastował prawo i uczynił ze swojego kraju raj dla małoletnich przestępców. Jego lewicowy fanatyzm i kontrowersyjny styl pracy powinny być przeszkodą w działalności na unijnym forum, ale w „postępowej” Brukseli oczywiste wady stały się zaletami i taki człowiek został wyrocznią w sprawach praworządności i demokracji w Polsce.

 

Teraz, na zasadzie swoistego „challenge”, wyzwanie „Co jeszcze możemy dla was zrobić?” przyjęła Rosario Silva de Lapuerta, hiszpańska wiceprezes Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

 

Zrobiła dużo. Nakazała zamknięcie kopalni Turów. To cios w polską gospodarkę i olbrzymi problem dla województwa dolnośląskiego. Hiszpania nie liczy się na rynku energetycznym i nie jest pod tym względem żadną konkurencją dla Polski. Komu chciała zrobić dobrze pani sędzia? Jedna z wielu spiskowych teorii głosi, że mroczne siły rządzące Unią Europejską chcą doprowadzić do upadku tradycyjnej energetyki choć zdają sobie sprawę z zawodności odnawialnych źródeł energii. Zostalibyśmy wtedy skazani na Nord Stream, czyli niemiecko-rosyjską rurę z gazem. Brzmi to naprawdę spiskowo, ale po „wyroku” w sprawie kopalni Turów można uwierzyć we wszystko.

Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego