Polski Ład nową nadzieją dla Europy

Konferencję z omówieniem Polskiego Ładu oglądałam w towarzystwie niemieckich przyjaciół. Po zakończeniu prezentacji długo milczeli aż w końcu oznajmili, że kiedy w ich kraju władzę przejmą Zieloni, przeprowadzą się do Polski. Wcale nie żartowali.

 

Niemcy są i jeszcze długo będą największą gospodarką Europy, ale nastroje nie są tam dobre. Według sondaży, w tegorocznych wyborach federalnych mogą wygrać Zieloni. Nie będzie to zmiana, jak w poprzednich dziesięcioleciach, kiedy rząd tworzyli socjaliści albo chadecy. Różniły się ich priorytety i taktyka rządzenia, ale społeczne i gospodarcze fundamenty państwa pozostawały bez zmian. Teraz tak nie będzie. Hasła Zielonych są zbyt rewolucyjne i radykalne, aby mogli się z nich wycofać po przejęciu władzy. Niemców czekają zmiany, ale nawet nie potrafią sobie wyobrazić ich konsekwencji.

 

Stąd nastroje niepewności i obaw o przyszłość, podsycane dodatkowo pandemicznym pesymizmem.

 

Dają też znać o sobie problemy, które w czasie walki z koronawirusem zeszły na dalszy plan. Okazuje się, że zamknięcie gospodarki i nakazy społecznego dystansu pogłębiły asymilacyjne trudności uchodźców. Dotyczy to nie tylko Niemiec, ale wszystkich państw, które za przykładem Angeli Merkel bezrefleksyjnie otwarły granice przed imigrantami.

Na kilkuosobowej rodzinie moich przyjaciół nie można budować socjologicznych modeli, ale są badania potwierdzające, że prawicowe przekonania znów zyskują na popularności w starych europejskich demokracjach. Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych, do 35 roku życia. Takie dane podał liberalny paryski think tank Fondapol. Jedną z przyczyn przesunięcia europejskiego systemu wartości na prawo jest strach przed skutkami lewicowych eksperymentów społecznych i gospodarczych.

 

Zabawne hasło o prawdzie czasu i prawdzie ekranu idealnie pasuje do sytuacji, w jakiej znalazła się Unia Europejska.

 

Prawdą ekranu jest podsycany przez media strumień propagandy płynący z Brukseli i wielu stolic państw członkowskich. Ludzie są bombardowani nowomową poprawności politycznej, sztucznymi podziałami na „populistów” i „postępowców” oraz niezachwianą wiarą w budowany nowy, „wspaniały” świat. Jest też prawda czasu. Stoją za nią tacy ludzie, jak moi znajomi oraz uczestnicy anonimowych ankiet francuskiego think tanku. Oni boją się nadchodzących zmian, ale nie mają gdzie i jak o tym głośno powiedzieć. Każdy głos podważający Zielony Ład albo krytyczny wobec społeczności LGBT traktowany jest, jak herezja.

Społeczeństwa w starych, europejskich demokracjach już wiedzą, że w obrębie ich krajów nie widać politycznej siły, która byłaby w stanie położyć kres albo przynajmniej zmienić tempo i kierunek zmian.

 

Dlatego, wbrew temu co głoszą zachodnie mainstreamowe media, coraz więcej Europejczyków spogląda z zazdrością na Polskę.

 

Swoimi działaniami w czasie pandemii nasz kraj pokazał, że w polityce nie ma takich wyrażeń, jak „niemożliwe” albo „nie da się”. Koronawirus doprowadził do globalnej katastrofy gospodarczej, największej od czasów II wojny światowej. Polska na tle największych gospodarek świata wyszła z niej obronną ręką. Według szacunków Komisji Europejskiej spadek polskiego PKB w 2020 r. wyniósł zaledwie 2,7 proc. To trzeci, najlepszy wynik gospodarczy w całej Unii Europejskiej. Przetrwaliśmy ten rok w lepszej kondycji niż takie potęgi gospodarcze jak Francja, czy Niemcy. Najnowsze prognozy Komisji Europejskiej są równie optymistyczne.

 

Polska gospodarka ma szansę poradzić sobie z kryzysem najlepiej spośród wszystkich gospodarek w Unii Europejskiej.

 

Komisja Europejska prognozuje, że w 2021 r. polskie PKB wzrośnie o 4 proc, a w 2022 r. o 5,4 proc. Dzięki sukcesowi negocjacyjnemu premiera Mateusza Morawieckiego wywalczyliśmy 770 mld zł z europejskiego planu odbudowy. Pandemia wywołała największy od dziesięcioleci kryzys, ale nasz kraj nie lamentuje, lecz przygotował odpowiedź, jaką jest Polski Ład. Wśród wielu mieszkańców Europy Zachodniej ten gigantyczny projekt odbudowy budzi szacunek nie tylko ze względu na rozmach, odwagę i precyzję, ale także z powodu jasnego przesłania.

 

Pod względem poziomu życia chcemy dogonić unijną czołówkę, ale jednocześnie będziemy chronić i wzmacniać dwie najcenniejsze wspólnoty: naród i rodzinę.

 

W przekazie płynącym z unijnych instytucji i niektórych stolic słyszymy inne deklaracje. Część europejskich elit zapowiada, że wyjście z korona-kryzysu stworzy pretekst, aby osłabić państwa narodowe, a życie społeczne oprzeć na bardziej „postępowych” rozwiązaniach, niż tradycyjna rodzina. Wielu ludzi w Europie Zachodniej nie chce takich zmian i spogląda na Polskę jako kraj, który może dać Europie energię, odwagę i nadzieję.

Moi niemieccy znajomi zapowiedzieli, że jeśli wybory wygrają Zieloni, przeprowadzą się do Polski. Nie żartowali. Dodali, że takich ludzi jak oni jest znacznie więcej.

Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego