Gdy rozum śpi budzą się lewackie demony

Fundację Jérôme Lejeune opiekującą się dziećmi z zespołem Downa oraz chrześcijańskie stowarzyszenia pro-live uznano za niebezpieczne dla demokracji. Takie jest oficjalne stanowisko wpływowych agend Parlamentu Europejskiego. Większość europosłów nawet jeśli się z tym nie zgadza, to woli milczeć, aby nie dostać łatki „faszystów”.

 

Zwolennicy aborcji często uzasadniają przerywanie ciąży wyborem mniejszego zła. W obecnych, „postępowych” czasach ta narracja ulega zmianie. Nie ma już mowy o dylematach moralnych bo – jak słyszymy także na polskich ulicach – „aborcja jest ok”. Niektóre agendy Unii Europejskiej idą o krok dalej. Promocja aborcji stała się pretekstem do otwartej walki z chrześcijańskimi organizacjami opowiadającymi się za prawem do życia.

 

W tej ideologicznej wojnie 25 marca 2021 r. roku stanie się zapewne ważną datą, bo złamano kolejną granicę przyzwoitości i poszanowania prawa.

 

Tego dnia odbyła się debata zorganizowana przez Komisję Praw Kobiet i Równouprawnia oraz zdominowaną przez socjalistów Komisję Specjalną ds. Obcych Ingerencji we Wszystkie Procesy Demokratyczne w Unii Europejskiej, w tym Dezinformacji. Ta przydługa i mało gramatyczna nazwa może być myląca. Teoretycznie, komisja mogłaby się zajmować dezinformacją np. ze strony światowych mocarstw, niekoniecznie przychylnych Unii Europejskiej.

 

Zagrożeń wypatruje jednak z innej strony.

 

– Unia Europejska znajduje się pod historycznym oblężeniem. W ostatnich latach zaobserwowaliśmy pojawienie się populistycznych, eurosceptycznych, ksenofobicznych i ultraprawicowych ruchów, które wywołują najgorsze duchy naszej wspólnej przeszłości – na stronie komisji można przeczytać ideową deklarację jej przewodniczącej Iratxe Garcia Perez.

„Debata” z 25 marca odbyła się w gmachu Parlamentu Europejskiego, choć sądząc z jej przebiegu prawdziwym organizatorem i promotorem było raczej globalne lobby aborcyjne. Niczym podczas korporacyjnej prezentacji, Evelyn Regner i Raphaël Glucksmann, współprzewodniczące grupy Socjalistów i Demokratów, wskazały na główne zagrożenia dla rozwoju tego biznesu. Wymieniono, m.in. Fundację Jérôme Lejeune opiekującą się dziećmi z zespołem Downa, Sojusz Obrony Wolności – orędujący na rzecz swobód religijnych na świecie oraz Europejski Chrześcijański Ruch Polityczny, zrzeszający ugrupowania konserwatywne.

 

Zarzut walki z aborcją opakowano w znacznie poważniejsze oskarżenia.

 

Nad wspomnianymi organizacjami odbył się medialny, publiczny lincz. Bez prawa do obrony i zagwarantowania choćby minimalnych standardów do przeprowadzenia rzeczowej dyskusji. Padły słowa o wrogości do postępowego społeczeństwa i zagrożeniach dla unijnej demokracji. Pojawiły się nawet oskarżenia o… faszyzm. To już nie jest manipulacja faktami, ale relatywizm moralny w czystej postaci.

 

Obrona życia stała się zagrożeniem, a dopuszczone prawem i społecznie akceptowane zabijanie nienarodzonych dzieci oznaką cywilizacyjnego postępu.

 

Hitler z radości przewraca się w piekle. Pod koniec lat 30. w Niemczech uruchomiono akcję zabijania osób upośledzonych umysłowo. Uzasadniono to niskim komfortem życia oraz obciążeniem dla rodzin i państwa. Niemiecka machina propagandowa ukuła na ten zbrodniczy  proceder hasło: likwidacja życia niewartego życia. Czyżby współczesna Europa wkraczała na taką ścieżkę? Dostępność i powszechność aborcji jest dziś na sztandarach unijnej większości. W wielu krajach liberalizowane są przepisy rozszerzające eutanazję. „Postępowi” radykałowie mają zapewne w zanadrzu listę kolejnych grup społecznych, żyjących niekomfortowe i którym warto „pomóc”.  Świat, który szykuje nam lewica nie jest nowy i wspaniały, ale nieludzki i straszny.

Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego