Ze smutkiem i zdumieniem przeczytałam w mediach list otwarty firmowany przez liderów związkowych JSW. Pismo pełne jest pomówień, niedomówień, przekłamań i zwykłych kłamstw, także pod moim adresem. Na takim poziomie nie da się i nie powinno polemizować. Przejść obojętnie też nie wolno.
Szanowni Związkowcy!
Nie zrobiłam Wam nic złego, a wręcz odwrotnie. Należę do nielicznej grupy posłów do Parlamentu Europejskiego, którzy z uporem i determinacją walczyli o wpisanie węgla koksowego na listę surowców krytycznych Unii Europejskiej. Dla Waszej Spółki to gwarancja stabilności i szansa na rozwój w niezwykle trudnych czasach dla paliw kopalnych. Teraz staram się wywalczyć jak najkorzystniejsze regulacje dla europejskiego rynku stali, który – o czym doskonale wiecie – jest największym odbiorcą produkowanego w JSW węgla koksowego. Zawsze broniłam kopalń, które mają złoża, możliwości wydobywcze, perspektywy rozwojowe i cennych pracowników zapewniających godne warunki życia dla wielu śląskich rodzin. Pamiętam też jedno ze swoich pierwszych wystąpień na forum Parlamentu Europejskiego. 4 grudnia 2019 r. ubrana w mundur górniczy przywitałam europosłów słowami: „macie pozdrowienia z Jastrzębskiej Spółki Węglowej”. Jest to jedno z najpiękniejszych wspomnień w mojej politycznej karierze i nikt mi tego nie odbierze.
Wiem, co zrobiłam dla JSW i wiem, czego na pewno nie zrobiłam. Nigdy nie usiłowałam – jak zarzucają mi związkowcy – wpływać na proces powoływania władz Spółki. Zresztą takie próby i tak byłyby nieskuteczne, ponieważ jest to kompetencja premiera, Ministerstwa Aktywów Państwowych i właściwych organów odpowiedzialnych za nadzór właścicielski nad Spółkami. JSW jest spółką giełdową i jedną z ważniejszych w przemysłowym krwioobiegu województwa śląskiego. Nawet sobie nie potrafię wyobrazić aby zwłaszcza teraz, w tak trudnych czasach, rząd pozwoliłby sobie odebrać prawo decyzji personalnych w kluczowych gałęziach gospodarki.
Cenię Wasze zaangażowanie w obronę praw pracowniczych oraz troskę o los macierzystej firmy. Czytając jednak Wasz „list otwarty” trudno nie odnieść wrażenia, że chcecie czegoś więcej, a konkretnie – władzy w spółce. Wymieniacie ludzi z nazwiska i sugerujecie, że oni się nie nadają do stanowisk w JSW. Zarzucacie politykom zakulisowe ingerencje, a sami próbujecie „ustawić” Zarząd Spółki i robicie to wyjątkowo hałaśliwie, bo Wasze pismo odbiło się szerokim, medialnym echem.
Nie chcę od Was przeprosin ani sprostowań. Oczekuję jedynie odrobiny autorefleksji. Wasze związkowe funkcje pochodzą z wyboru, a to jest najwyższa oznaka społecznego zaufania. To nie jest przywilej, ale odpowiedzialność, także za utrzymanie wysokiej jakości życia publicznego. Publikując ten list nie zachowaliście się przyzwoicie i z klasą. Mam nadzieję, że jesteście tego świadomi. Jednocześnie chcę zapewnić, że ta sytuacja wcale mnie nie zraża, a wręcz dopinguje do dalszego działania. Zawsze pracowałam dla dobra regionu, górnictwa i przede wszystkim samych pracowników JSW. I żaden list tego nie zmieni.
Z uszanowaniem
Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego