Zielony Ład i blady strach przed zimą

Zielony Ład jeszcze na dobre się nie rozkręcił, a już sprawia kłopoty. Francuska minister boi się zimy i ostrzega przed ograniczeniami w dostawach prądu. Pospiesznie i chaotycznie realizowana polityka klimatyczna obudziła problemy, o których Europa już dawno zapomniała.

 

Z oczywistych powodów dla systemów energetycznych zima jest trudnym okresem. W ostatnich latach natura idzie nam jednak na rękę. Zimy przebiegają w miarę łagodnie, a to oznacza brak zakłóceń w dostawach prądu. Prognozy na najbliższy sezon też są optymistyczne. Nie musimy się obawiać siarczystych mrozów ani gwałtownych zjawisk pogodowych. Mimo tego we Francji zapanowała nerwowa atmosfera po słowach minister transformacji ekologicznej Barbary Pompili, która ostrzegła przed zimowy wyłączeniami prądu. Sprawa jest na tyle poważna, że zapowiedziano nawet negocjacje z niektórymi energochłonnymi branżami na temat tymczasowego wstrzymania produkcji.  Jak to możliwe, że bogaty i silny kraj, jeden z dwóch liderów Unii Europejskiej, może mieć problem z zapewnieniem gospodarce elementarnej usługi? Odpowiedź jest prosta.

 

Zielony Ład zaczyna zbierać swoje żniwo, a Francja jest modelowym przykładem pułapki, jaką na siebie zastawiła Unia Europejska.

 

W październiku głośnym echem odbiła się informacja o nieoczekiwanych konsekwencjach zamknięcia elektrowni atomowej Fessenheim. Ten najstarszy we Francji jądrowy blok energetyczny mógł działać jeszcze przez co najmniej dwie dekady, ale został wyłączony pod presją ekologów. Nałożyło się na to kilka dni bezwietrznej pogody i Francję dotknęły zakłócenia w dostawach energii. Swoje zrobił też koronawirus, który opóźnił prace konserwacyjne i przeładunek paliwa w pozostałych blokach jądrowych.

– Jesteśmy zbyt zależni od energii jądrowej – alarmowała minister Pompili.

W efekcie kraj, który jest w awangardzie Zielonego Ładu, musiał przeprosić się z węglem i wznowić produkcję prądu w tradycyjnych elektrowniach. Jest to rozwiązanie doraźne. Ostatnie cztery elektrownie węglowe we Francji mają zostać zamknięte w 2022 roku. Jeśli rząd w Paryżu chce dotrzymać politycznych obietnic dotyczących Zielonego Ładu, a jednocześnie zagwarantować obywatelom niezakłócone dostawy prądu, musi pilnie znaleźć nowe źródła energii elektrycznej. W podobnej sytuacji jest więcej krajów. Belgia chce odejść od atomu w 2025 roku. Taka była cena Zielonych, którzy weszli do nowego rządu. Niemcy żegnają się z energetyką atomową do 2022 roku. Nie stoją za tym przesłanki technologiczne i środowiskowe, a wyłącznie decyzje polityczne. Elektrownie jądrowe praktycznie nie emitują gazów cieplarnianych i są bezpieczne w eksploatacji, ale przeszkadzają zielonym radykałom w ich wizji świata.

 

W skręcającej ostro w lewo Unii Europejskiej jedynym, poprawnym politycznie źródłem prądu są Odnawialne Źródła Energii.

 

Tracą one swój ideologiczny urok kiedy dyskusja schodzi na poziom techniczny. OZE nie mogą pracować przez cały czas. Są uzależnione od pogody i nie da się magazynować energii pozyskanej w ten sposób. Ze względu na niestabilność OZE, operatorzy systemów energetycznych muszą utrzymywać w stanie ciągłej gotowości elektrownie węglowe, gazowe czy jądrowe. Na unijnych salonach jest to jednak temat tabu. O zawodności Zielonego Ładu dowiadujemy się mimochodem, na przykład kiedy druga potęga Unii Europejskiej zaczyna się bać lekkiej zimy.

Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego,
członek komisji
Przemysłu, Badań Naukowych i Energii