Zielony Ład może paść ofiarą… Zielonego Ładu

6 października odbędzie się debata plenarna Parlamentu Europejskiego na temat prawa klimatycznego. Szykuje się bitwa o losy unijnej gospodarki. Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy są krytyczni wobec radykalnych planów transformacji energetycznej, ale nie zostali sami na placu boju. Europosłowie przygotowali ponad 1100 poprawek do projektu rozporządzenia.

 

Ustawa klimatyczna to sztandarowy, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjny akt prawny przygotowany przez Komisję Europejską. Jeszcze żadne przepisy nie wywołały tylu napięć między państwami członkowskimi i grupami politycznymi. Po jednej stronie są zieloni radykałowie, którzy dążą do jak najszybszego osiągnięcia neutralności klimatycznej. Ekonomiczne i gospodarcze koszty transformacji są dla nich pojęciem abstrakcyjnym i nie mającym większego znaczenia. Liczy się ideologiczny cel. Z nimi nie da się negocjować ani debatować używając logicznych argumentów. Ich można tylko przegłosować.

 

Jest na to szansa, ponieważ po stronie rozsądku opowiada się coraz więcej deputowanych z różnych frakcji.

 

Posłów z grup Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, Europejskiej Partii Ludowej czy Odnówmy Europę dzieli zazwyczaj sporo, ale w niektórych sprawach dotyczących polityki klimatycznej potrafią mówić jednym głosem. Poprawki EKR sprowadzają się do jednego, zasadniczego przesłania. Dbajmy o środowisko i modernizujmy gospodarkę, ale róbmy to sprawiedliwie i solidarnie, aby z powodu transformacji energetycznej żadne państwo nie zostało w tyle. Niestety, Zielony Ład w obecnym wydaniu to prosta droga do Unii Europejskiej dwóch, a nawet trzech prędkości. Będziemy mieli kraje, dla których transformacja energetyczna nie jest problemem, bo od dawna opierają się na odnawialnych źródłach energii. Inne państwa, o bardziej zróżnicowanym miksie energetycznym, poradzą sobie przy minimalnym wysiłku gospodarczym. W ostatnim koszyku będzie Polska, której przemysł jest najbardziej uzależniony od węgla, a Unia Europejska zamiast motywować do zmian, straszy tylko kolejnymi restrykcjami i grozi obcięciem funduszy.

 

Prawo klimatyczne w proponowanym kształcie opiera się głównie na ambicjach, chęciach i potrzebie medialnego poklasku.

 

Nie brane są pod uwagę prognozy gospodarcze, a niektóre z nich są alarmujące dla Zielonego Ładu. Europejska Agencja Środowiska dowodzi, że nie jest możliwe obniżenie emisji dwutlenku węgla o 40 proc. do 2030 roku. Komisja Europejska zamiast wyciągnąć z tego wnioski, podnosi cel redukcyjny do 55 proc. Jest to strategia zapożyczona ze sportu, a konkretnie ze skoku wzwyż albo o tyczce. Jeśli skoczek nie radzi sobie z jakąś wysokością, w kolejnej próbie może podnieść poprzeczkę o kilka centymetrów. Jeśli się uda, jest mistrzem. Jeśli strąci, odpadnie z zawodów. W sporcie stawianie wszystkiego na jedną kartę jest dopuszczalnym ryzykiem.

 

Takiej taktyki, opartej na zasadzie „albo-albo”, nie można jednak stosować przy zarządzaniu Unią Europejską.

 

Prawo klimatyczne nie uwzględnia też skutków pandemii. Z powodu koronawirusa na skraju bankructwa znalazły się, m.in. lotnictwo i żegluga. „Pomoc” dla tych branż ze strony Unii Europejskiej polega na wskazywaniu kolejnych obciążeń środowiskowych. Dotyczy to praktycznie wszystkich gałęzi gospodarki. Polityka Brukseli polegająca na zwiększaniu redukcji CO2, wzroście ceny uprawnień emisyjnych, wykluczaniu kolejnych paliw z unijnej listy dotacyjnej, doprowadzi do katastrofy. Sektory przemysłu niezbędne dla rozwoju gospodarki przestaną inwestować, a z czasem przeniosą się z Unii Europejskiej w inne rejony świata. Dojdziemy do paradoksalnej sytuacji. Transformacja energetyczna jest ogromnym przedsięwzięciem wymagającym zasobów gospodarczych, których w Unii już nie będzie. Ofiarą Zielonego Ładu może paść… Zielony Ład. Te niebezpieczne tendencje da się jeszcze odwrócić. Sporo zależy od tego, jak podczas debaty w Parlamencie Europejskim zagłosują deputowani. Czy ulegną presji zielonych radykałów czy zachowają rozsądek i zagłosują zgodnie z interesem swoich wyborców i przyszłych pokoleń.

Izabela Kloc,
poseł do Parlamentu Europejskiego,
członek komisji
Przemysłu, Badań Naukowych i Energii.