W imię „Zielonego ładu” złamią unijne prawo?

Zwolennicy zaostrzenia polityki klimatycznej za wszelką cenę chcą odebrać unijne pieniądze inwestycjom gazowym. Nie wahają się przy tym tworzyć niebezpiecznych precedensów prawnych. W marcu, podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego odbędzie się głosowanie decydujące o roli gazu w transformacji energetycznej. Wygrana Zielonych oznaczać będzie, że ideologia zwycięża w Unii Europejskiej nie tylko z rozsądkiem, ale także z praworządnością.

 

W ostatnich miesiącach Zieloni ponieśli dwie dotkliwe porażki. Najpierw w komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE), przegrali głosowanie w sprawie usunięcia projektów gazowych z czwartej listy Wspólnego Zainteresowania Unii Europejskiej (PCI). Ze względu na strategiczne znaczenie, mogą one liczyć na szybszą ścieżkę legislacyjną i większe pieniądze. Jest tam, m.in. Baltic Pipe i inne kluczowe dla Polski inwestycje energetyczne. Porażka w ITRE nie zniechęciła Zielonych. Podobny wniosek skierowali pod obrady zgromadzenia ogólnego Parlamentu Europejskiego. Na szczęście, uchwała Zielonych i tym razem została odrzucona w głosowaniu. Zwyciężył rozsądek choć nie można wykluczyć, że także obawa przed ewidentnym złamaniem unijnych procedur. Konsultacje nad czwartą listą PCI trwały 18 miesięcy. Sprawy zabrnęły za daleko, aby jednym głosowaniem wywrócić efekt półtorarocznych uzgodnień na wszystkich unijnych szczeblach.

 

Zieloni nie złożyli jednak broni. Wkrótce rozpoczną się prace nad piątą listą PCI. Propozycja, aby wykluczyć z niej inwestycje gazowe wraca ze zdwojoną siłą i mocniejszym politycznym poparciem. Problem w tym, że nie da się tego zrobić bez naruszenia unijnego prawa. Na piątej liście PCI powinny znaleźć się inwestycje wpisane w projekt transeuropejskich sieci energetycznych (TEN-E). To wielkie, rozpisane na lata przedsięwzięcie mogące liczyć na wsparcie z unijnego instrumentu finansowego „Łącząc Europę”. Rozporządzenie w sprawie TEN-E zostało przyjęte jeszcze w 2013 roku. Od tamtego czasu zmieniło się w Unii Europejskiej wiele, ale najbardziej radykalnego przyspieszenia nabrała polityka klimatyczna. Inwestycje, które siedem lat temu uchodziły za sprzyjające środowisku i służące wyrównywaniu cywilizacyjnych różnic, dziś uchodzą za niezgodne z linią „Zielonego ładu”. Taka jest również argumentacja Komisji Europejskiej, która zapowiedziała przeprowadzenie przeglądu i aktualizacji rozporządzenia z 2013 roku. Ta procedura ma potrwać do końca 2021 roku. Tymczasem prace nad piątą listą PCI ruszą lada moment. Oznacza to, że zestaw inwestycji wytypowanych do finansowania musi się opierać na wciąż aktualnym rozporządzeniu z 2013 roku. Na to nie godzą się radykalni zwolennicy „Zielonego ładu” , którzy zaproponowali, aby przyjąć przejściowe wytyczne pozwalające nagiąć ramy instrumentu finansowego „Łącząc Europę”.

 

Wszystko po to, aby wykluczyć gaz z listy inwestycji. Taki wniosek tym razem złożyli liberałowie z grupy Renew. Głosowanie w tej sprawie kilka dni temu odbyło się w komisji ITRE. Tym razem ideologia wygrała. Wniosek wprost postuluje, aby pominąć wciąż obowiązujące rozporządzenie i procedury ustawodawcze. Zrodził się niebezpieczny precedens, który w przyszłości będzie można wykorzystać do każdego aktu prawnego, uznanego za sprzeczny z „Zielonym ładem”. W marcu debata w tej sprawie trafi na wyższy poziom, pod obrady zgromadzenia ogólnego Parlamentu Europejskiego. Zwycięstwo klimatycznych radykałów oznaczać będzie, że ideologia wygrywa nie tylko z rozsądkiem ale także z praworządnością.

 

Izabela Kloc,
poseł Parlamentu Europejskiego,
członek komisji Przemysłu,
Badań Naukowych i Energii.