Śląsk doliną innowacji

Z okazji odbywającego się w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego „Dziennik Zachodni” przygotował specjalne wydanie  „Strefy Biznesu”, w którym opublikowano, m.in. obszerny wywiad ze mną. Zapraszam do lektury.

 

– Lipcowy, chyba najdłuższy w historii szczyt Rady Europejskiej wciąż budzi wiele emocji. Jak Pani ocenia porozumienie unijnych przywódców?

– Lipcowy szczyt przywódców Unii Europejskiej przejdzie do historii nie tylko z powodu długości obrad. Na stole negocjacyjnym pojawiły się pieniądze, jakich jeszcze w Brukseli nie widziano. Wszystko za sprawą kryzysu gospodarczego wywołanego przez koronawirusa. Wspólnotowy budżet na lata 2021 -2027 oraz dodatkowy fundusz odbudowy sięgnęły astronomicznego poziomu 1,7 biliona euro. Polska jest w grupie krajów, które skorzystają najwięcej. Z unijnej puli przypadnie nam aż 750 miliardów złotych.

 

– Zgodnie z ustaleniami brukselskiego szczytu około 30 proc. tych środków musi zostać przeznaczone na cele klimatyczne. Kto na tym zyska, a kto straci?

– Patrząc na pulę, jaka jest do dyspozycji, nie straci nikt, a do największych wygranych brukselskiego szczytu na pewno zalicza się Śląsk. Transformacja energetyczna naszego regionu jest olbrzymim wyzwaniem finansowym i technologicznym. Ten strumień pieniędzy jest potrzebny do modernizacji śląskiej gospodarki.

 

– Finanse to jedyna korzyść?

– W Brukseli premier Mateusz Morawiecki wywalczył dla Polski nie tylko pieniądze, ale i czas. Jeszcze przed szczytem Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej domagał się, aby część wypłat uzależnić od zadeklarowania przez kraje członkowskie osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Ostatecznie, dzięki twardym negocjacjom polskiej delegacji, „warunkowość” klimatyczna na poziomie krajowym nie pojawiła się w zapisach końcowych szczytu. Oznacza to, że wprowadzimy Zielony Ład, ale dopiero wtedy, kiedy Śląsk będzie na to gotowy.

 

– W jednym z komentarzy napisała Pani, że indywidualne tempo w dochodzeniu do neutralności klimatycznej jest korzystne także dla Brukseli. Jak to rozumieć?

– Unia Europejska uwielbia puste symbole i gesty na pokaz. Ustalenie konkretnej daty na pożegnanie się z dwutlenkiem węgla też jest zabiegiem propagandowym, niewiele mającym wspólnego z racjonalnością oraz odpowiedzialnością za ludzi i gospodarkę. Są kraje, które zameldują Zielony Ład wcześniej, jak choćby Szwecja, gdzie energetyka odnawialna ma długie tradycje i klimatyczna transformacja nie jest żadnym wyzwaniem, lecz konsekwencją polityki prowadzonej od dekad. Na drugim biegunie jest Polska. Ze względów technologicznych i finansowych nie osiągniemy neutralności klimatycznej w ramach czasowych narzuconych przez Brukselę. Jeśli chodzi o organizację energetyki oba kraje dzieli przepaść. Nie ma logicznego uzasadnienia, aby przykładać do nich jedną miarę w osiąganiu unijnych celów klimatycznych. Być może determinacja Polski w obronie własnego tempa transformacji energetycznej otworzy oczy unijnym urzędnikom. Zielony Ład nie jest przecież takim zabiegiem jak zmiana czasu z zimowego na letni, gdzie wystarczy tylko ludzka decyzja. Dochodzenie do neutralności klimatycznej to skomplikowany, pełen wyrzeczeń proces, gdzie nie wszystko jest jeszcze pewne i znane. To właśnie chciała powiedzieć polska delegacja podczas szczytu w Brukseli i trzeba mieć nadzieję, że ta prawda, przynajmniej w części dotarła do naszych unijnych partnerów.

 

– W Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) została Pani sprawozdawcą przygotowanego przez Komisję Europejską projektu rozporządzenia dotyczącego pożyczek publicznych. Czym jest ten mechanizm finansowy i jaka jest Pani rola w jego tworzeniu?

– Jest to jeden z instrumentów przygotowanych w ramach mechanizmu sprawiedliwej transformacji. Składa się z części dotacyjnej i pożyczkowej. Nie wchodząc w skomplikowane szczegóły, chodzi o wsparcie inwestycji publicznych w regionach najbardziej dotkniętych negatywnymi skutkami transformacji klimatycznej. Jest to kolejne źródło finansowania, które możemy wykorzystać przy modernizacji śląskiej gospodarki. Moja praca jest jednym z etapów procesu legislacyjnego, przez które musi przejść ten projekt zanim wejdzie w życie. Jeśli przekonam koleżanki i kolegów do moich uwag, to będzie ważny głos, bo w sprawach gospodarczych Parlament Europejski liczy się z opinią komisji ITRE.

 

– Ma Pani krytyczne uwagi do tego projektu?

– Poprawki, które zaproponuję będą utrzymane w duchu sprawiedliwej transformacji, tak aby wyrównać szanse krajów najbardziej dotkniętych kosztami unijnej polityki klimatycznej.

 

– A bardziej konkretnie.

– Mam zastrzeżenia, między innymi do definicji beneficjenta. W projekcie nie jest jasno sprecyzowane, czy z tego mechanizmu wsparcia mogą skorzystać przedsiębiorcy uczestniczący w projektach Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Poprosiłam o analizę prawników jednej ze spółek i mają wątpliwości, a sprawa jest zbyt poważna aby pozwolić sobie na różnice interpretacyjne. Transformacji energetycznej śląskiej gospodarki nie udźwigną tylko państwowe podmioty. W tym procesie niezwykle ważny jest udział prywatnych partnerów i zrobię wszystko, aby te zapisy znalazły się w ostatecznym brzmieniu unijnego rozporządzenia o pożyczkach publicznych.

 

– A inne wątpliwości?

– Inne wątpliwości dotyczą przede wszystkim finansowania inwestycji gazowych. Dla Polski i Śląska jest to priorytetowa sprawa, ponieważ „błękitne paliwo” pełni rolę pośrednią w przejściu od energetyki węglowej do Odnawialnych Źródeł Energii. Nie ma innej możliwości. Wszyscy racjonalnie myślący eksperci nie mają złudzeń, że bez gazu polska droga do Zielonego Ładu będzie znacznie dłuższa i droższa, a być może nawet niemożliwa. Tymczasem w rozporządzeniu o pożyczkach publicznych gaz nie został ujęty ani wykluczony. To musi zostać doprecyzowane. Co prawda gaz może korzystać z pewnej furtki interpretacyjnej, ponieważ w Zielonym Ładzie jest wprost nazwany paliwem przejściowym. Z drugiej jednak strony partnerem finansowym mechanizmu pożyczek publicznych ma być Europejski Bank Inwestycyjny. Problem polega na tym, że EBI w ramach własnej, wewnętrznie obowiązującej polityki wyklucza możliwość finansowania inwestycji w sektorze gazu. Musi się znaleźć wyjście z tej sytuacji. Polski rząd na pewno będzie przeciwdziałać próbom odcięcia inwestycji gazowych od źródeł finansowego wsparcia.

 

– Po brukselskim szczycie mamy czas i w dużej mierze także pieniądze. Czego jeszcze potrzeba, aby powiodła się transformacja energetyczna na Śląsku?

– Czas i pieniądze to tylko część sukcesu. Ważny jest także plan. Musimy wytyczyć mapę transformacji Śląska i mieć wyobrażenie tego, co powinno znaleźć się na końcu tej drogi.

 

– Czyli?

– Na razie jesteśmy na początku. Najważniejsze, że mamy plan regionalnej transformacji, czyli ogłoszony pod koniec 2017 roku przez premiera Mateusza Morawieckiego Program dla Śląska. Został on skrojony pod możliwości budżetu państwa, ale teraz – po szczycie w Brukseli – otwierają się nowe możliwości. Wyobrażam sobie, że na końcu tej drogi będzie Śląsk, jako ceniona w Europie i świecie dolina innowacji. W czasach przemysłowych nasz region był industrialną perłą Europy. Teraz może utrzymać prestiż i markę, jako centrum innowacyjnych technologii. Jednocześnie trzeba mieć wyobrażenie o skali tego wyzwania. To nie jest zadanie tylko dla polityków. Zaangażować się muszą naukowcy, samorządowcy, związkowcy, przedsiębiorcy, media, generalnie wszystkie środowiska, które mogą się różnić pod wieloma względami, ale mianownik muszą mieć wspólny: Śląsk.

 

– Z myślą o Śląsku zapytała Pani Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, o możliwość rewizji polityki klimatycznej z powodu obecnego kryzysu. Odpowiedź została upubliczniona i odbiła się szerokim echem w mediach. Timmermans powiedział, że: w kontekście kryzysu COVID-19 priorytety Zielonego Ładu zostaną utrzymane. Jest Pani rozczarowana?

– Nie jestem rozczarowana, bo ze strony Fransa Timmermansa nie spodziewałam się innej odpowiedzi. Najważniejsze, że efekt został osiągnięty. Media opublikowały nie tylko odpowiedzi wiceprzewodniczącego, ale także moje pytania, gdzie zawarłam obawy nurtujące nie tylko Ślązaków, ale także wielu Europejczyków. Im więcej będziemy mówić o naszych zastrzeżeniach do radykalnej polityki klimatycznej tym jest większa szansa, że Unia Europejska w kwestii Zielonego Ładu zacznie podejmować bardziej racjonalne decyzje.