Widmo komunizmu krąży nad Europą

Policja bije prawników we Francji, ale to jest temat tabu w Parlamencie Europejskim. Deputowani chcą natomiast pochylić się nad stanem praworządności w Polsce. Raport w tej sprawie ma przygotować polityk z… Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej.

 

Jeśli ktoś nie zdaje egzaminu z praworządności, to na pewno nie Polska, lecz instytucje unijne. W poniedziałek mieliśmy tego najbardziej jaskrawy przykład. Beata Kempa w imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów złożyła wniosek o przeprowadzenie w Parlamencie Europejskim debaty na temat stanu praworządności w Francji. Od roku, na oczach całego świata, policja w brutalny sposób rozprawia się tam z uczestnikami protestu „żółtych kamizelek”. Na ulicach Paryża i innych miast leje się krew, a kilka osób straciło życie. W ostatni weekend, francuska policja poszła o krok dalej. W bezwzględny, siłowy sposób spacyfikowano protest prawników. Mundury kontra togi. Wynik tego starcia był przesądzony, ale obrazki poniewieranych i bitych prawników poszły w świat.

 

– W związku z użyciem siły wobec bezbronnych prawników i adwokatów w budynku sądu w Paryżu i wcześniejszymi brutalnymi pacyfikacjami protestujących ludzi, tzw. „żółtych kamizelek”, w imieniu grupy EKR wnioskuję o debatę wraz z podjęciem rezolucji na temat stanu praworządności we Francji. Prawo do manifestacji i wyrażania swoich poglądów jest fundamentem Unii Europejskiej. W szczególności art. 12 Karty Praw Podstawowych, który gwarantuje każdemu prawo do swobodnego i pokojowego gromadzenia się. Władza we Francji, używając siły wobec własnych obywateli i prawników, łamie powyższe zasady, do których odwołuje się również traktat o Unii Europejskiej i Traktat Lizboński. Sprawdźmy zatem, czy wobec dużych państw Unii, takich jak Francja, stosuje się te same zasady i to samo prawo, co do mniejszych państw – gdzie – przypominam protesty nie są tłumione – i czy przestrzegana jest zasada równości – powiedziała Beata Kempa na początku sesji PE w Strasburgu.

 

Wniosek został odrzucony większością głosów. Nie było nawet uzasadnienia tej decyzji. Jak wielokrotnie na forum Parlamentu Europejskiego zadziałała zasada: nie, bo nie.

 

Nie znaczy to, że europosłowie unikają tematu praworządności. Oni to wręcz uwielbiają, ale pod warunkiem, ze debata dotyczy naszego kraju.

 

Szkoda, że zarówno Komisja jak i Parlament Europejski w przypadku Polski zapominają, że organizacja wymiaru sprawiedliwości leży w kompetencjach krajów członkowskich. Przypominają sobie o tym, kiedy dzieje się coś złego w takich państwach jak Francja. Wtedy unijne autorytety moralne milczą albo – jak polscy kibice na przegranych meczach – przekonują, że nic się stało.

 

„Najciekawszą” informację zostawiam na sam koniec. Koordynatorzy frakcji politycznych w komisji wolności obywatelskich Parlamentu Europejskiego zdecydowali, że powstanie osobny, duży raport europarlamentu na temat praworządności w Polsce. Ma go napisać polityk z… Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej. Historia zatoczyła małe koło. Komuniści, jak w czasach PRL, znów będą nam mówić, co jest dobre, a co złe. Karol Marks pisał kiedyś, że widmo komunizmu krąży po Europie. Jakże aktualne są to słowa.